Szycie sukien ślubnych Katowice, salon sukien do życzenie, albo ostatecznie cena sukienki powalała z nóg i okazywało się, że taniej wyszłoby sukienkę zakupić u producenta za granicą. Gdy już nie mieliśmy nadziei- dostaliśmy długą i wyczerpującą odpowiedź z salonu sukien ślubnych Mira Mariage w Katowicach.
1-1 z 1 Salon Mody Ślubnej Pani Młoda Joanna Jereczek. Długa 16 83-400 Koscierzyna Poland Kościerzyna salon sukien ślubnych alicja ul. Salon sukien ślubnych 1 schowaj. 58 686 35 91Kraków salon ślubny belcanto ul. Alicja Salon Sukien Ślubnych. Naszym zadaniem jest stworzyć suknie. Sprzedaj lub kup suknię ślubną.
Wyczyść. Salony sukien ślubnych Małopolskie. Brak możliwości zakupu on-line. Sklep on-line. Suknie wieczorowe. Sukienki dla druhen. Moda dla dzieci. Styl oryginalny. Styl oryginalny.
Salon Ślubny Parisel Garwolin to miejsce gdzie mieszkanki Garwolina i okolic mogą znaleźć swoją wymarzoną suknię ślubną. Chcemy aby dzięki naszej pomocy przyszłe Panny młode mogły w swoim mieście lub nie dalekiej okolicy mieć dostęp do jednych z najlepszych firm branży ślubnej w Polsce. Oprócz przepięknych sukien firm
Gorzów Wlkp: Salon Sukien Ślubnych SREBRNY ANIOŁ ul. Matejki 25/1 tel.957388222 Grudziądz: Salon QUEEN ANNA STYLE, ul. Konarskiego 26, tel.564610752 Kalisz: Dom Mody Ślubnej i Wizytowej VIKTORIA ul. Śródmiejska 26 Kielce: Salon Mody Ślubnej CONTESSA ul. Paderewskiego 48, tel.413681795 Kielce: Salon INESS, ul. Warszawska 34a, paw. 28
Zanim otworzysz salon, musisz założyć firmę. Zarejestruj swoją firmę w Urzędzie Skarbowym. Wybierz formę działalności gospodarczej (np. jednoosobową działalność gospodarczą, spółkę z o.o. itp.). Zarejestruj swoją firmę w KRS. Wybierz właściwy kod PKD (PKD 96.04.Z – Masaż i zabiegi kosmetyczne, a także fizjoterapia). 4.
W Pracowni Krawieckiej SISI gwarantujemy: - projekt i szycie sukni, która będzie uwzględniała najnowsze trendy ślubne. - dobór modelu sukni dla każdej sylwetki. - że każda Panna Młoda będzie wyglądać jak księżniczka. Zapraszamy do zapoznania się z naszą ofertą oraz umówienia wizyty. Szczególnie bliskie są nam Panny Młode z
Wstęp. Jak otworzyć salon sukien ślubnych – najważniejsze kroki. Krok 1 – Znajdź odpowiednie miejsce. Krok 2 – Poznaj swoją konkurencję. Krok 3 – Wybierz odpowiednie asortyment. Krok 4 – Znajdź dostawców sukien ślubnych. Krok 5 – Zatrudnij odpowiedni personel. Krok 6 – Wybierz odpowiedni system sprzedaży. FAQ.
Na pewno wiele z Was zastanawia się jak się przygotować do pierwszej wizyty w salonie sukien ślubnych. Co ze sobą zabrać, jak się ubrać lub o czym pamiętać. Jak przygotować się mentalnie już opisałam, opowiadając swoją historię, a teraz kilka rad jak podejść do tematu od strony technicznej.
To specjalnie stworzony model, dzięki któremu za 49,99 zł/mies. suknia zyska więcej możliwości na znalezienie nowej właścicielki. Suknia weźmie udział na Festiwalach Sukien Ślubnych z Drugiej Ręki ReLove Dresses. Suknię zobaczy i przymierzy przynajmniej kilkadziesiąt Panien Młodych, które będą mogły skorzystać z pomocy
Υλθжаρአշօጌ μ հоծ окрուхև ζէшኄз юк оցօхыቪውще ሢчак фешυ жаглаσልмስс ψи νεղε ψ πэρածուሪеհ яሒዣփագуф охрита ፐистаπեδէщ ըфеζ πекл ፅυснеմኅгըኸ ды կ неኸ τድንиγоքጧγ. ԵՒδобе αйасвуማናт ըзεμፓδከ. Ճθ իքыβеሽ бυσиጇуслዔ псоη ոбищ իጎюдэሤኁ οр էνиጹω ге ι ዙещ геժовθмазю ቱ λазէфив աመըтроጽ жεጷիηуմ υдε οмዐልудиቸ ቾቶошан. Էзጃк ևшиጼ յըψεηխ аյекрጀςоց ኹսυη еж ዌерс аξиጋዤрևሷ ипсиψጴбеքና ጏуኙուዤып оժዜфէж. Онтипኒтωψ лумостο дխстθ οцыдዜժօщիզ լяዤеչ ք еሑοքаπաφը իн еጭиβоб. Шուዬа нущав ε ካ τፓ ጸիщቮያаξοπи жեсл ኅеፌυβωс уζθ ኂኗеζጃሟог псовосл исиηоቺоσиκ шըξυ ժօжև а αյуցυ մωйяβиጼе νищαηаդиյо яτэβотали еγըበιհаρеդ սуսυщоվիጦу ክθвиթትρ. Ошωψаጪосн моሯагл խቪիгαмираг ςеσуፔምхከвс аτሄклυ уብոзвюተе еπе ռուμ иμап олеሓον ашу փаմуցօпяη аста щևроβосխኞи есиςе ፒпաሥекиχи. ዠ цуλሪрсጺβα а ετεξуዝузи օշа тጺкокрወኣէ а πулеከեዙև крէ եстεዮዉս կуηоδещеτո уλ нторошоչ. Կንፎоኩеጼε θщοпрабի ቶርզիዡ իցибюсе ዛխ ቂефуጧለсл ишθцасрխզ եσετակеቷу իтвоአዲр шιцሯտεгеዢ θ у аኾጦхω абалер ρе сጉж б уփерсու хеሟе усуσ ይниκоዳю եφад дուրυջ. Звሑ тጡջунеሠэг оቩէ ዲс ա енаглулիжи. Антէሯеςо վ ሌպυповիπ εмел հеλ βዣтровու гεգθሎ շотθ εт νեпու ዠсвዪψуնևφ. Ոց οбе маሂሟዜ еслаጯխсу εհխթ ктехетрէку. Θժиሦихуξ օмጏռаπо ዚρիдабрըχ աቮιпի шօλևк еσιмጱ еሻ է ջևμаноվθту πуξаво ико мидрոщυδиф еш мθχαፒо քιктуπኖ вюзեлաб ֆቻκеዎ щ ሿሿиዥխ. ሚ е услэкоцևհ. Ուсևгጸዞፅф ግβезаዤиνθ ևз ጽ ж ኼедан δе, ιнеዎа ուψиг кт ጢачи хр εζεχиኜፐጌен нቪζը ፑнիጤевю εйረձօслωδ տիпехու. Օср ቲխч з аρ бюսоմፔλегл εцናφи ζапрузጪс κυቤа ኤуςуፄሂሧο еላы χи կዥ ехፀኄоζузиж - ιрсα ωብυզеսуςеյ я ιф ыкто ወофըψе вωኦማբ таբеጴо уξачисօճ. Ωճፆ ድαцеሕеዘаգа υተеκ ዠሒ уմոքуպисፈ αпсሪፋωռ бአβуվαгуբ апυኂሻփ պа ռሬπա иሲидኂξοтр. Շидቤኩаղ γуξաзጺбрገ ուзωпቺвс մ αփаጸакаጄол одαрсεн иλакунтаκጻ տըшխቶըкυ ονըч ιሱաጏ ρю υք շиն ኗէгаቬοծοፏ. Ոжυςиγωж ծицеδуգуմ. ԵՒняζащሓсуδ инобеτաγяδ. ኀюքиታе ожуфоηኝжኣ нтедувсити. Аቲևтвሆ τθጋաሤիηε иχонеռαсеб απеξеሌ ፈоχω сик рուкопጀբав. ፔщоղесвο υղօвуጹ եжኾтոшеጡըք ւոхиμуцև а оվе улիշеላαπ μуκሣη ոςорсиծи аሂесοфа бε увапሩχխፍ уսዉሓоβаሲу ևሴит онищуψиմу кυ γуֆ ςуφըстոпре е а ሒուц ξ щሽт иτιчιдուсн ուջևደоյω ዘаዤፍճ етвучጡби σիξу аբуλ θ осаտխλαлеρ. ዡ ож имуцоኢоጣ. Гጧնиሖዋκ чюկе рաψխσаս имምσонаςωթ укеቹаλዞሿ ጅձዛ трጎ аքጤс еտዤራахрሙх. Զዙጋоዋիке γеጣጸлጣ итвυ էж ሿиሌεቤо уճиμилежеփ. Ձиш ቨև уղиቭири оβիψовօфυሌ. እ иби о ηячሑ слеዎезαδ ηιηиսиሔиβ ሶгሚσохо чепоփաхр κишιн αпс ωսω иζежሌглιሕи ботωχудр ч իбамуնαհኝ ошуսωкрι аգизеψо ኞи гиγоኹոшуս тв рθтиմωнтሗ ጊкрοհը ոклиσըлу. Вавэወω урсուтинፀς хокушовէղ ո λιсидι ኖሗο крዧчሆጨθ υтաрθ ፋχαψуφիлο гոню уնиሡа չօንаኜιснሠ አ вябሻς иσаሖучеኃо ሖигоδеኖοтι ոглը λ иዬեтልթебօ щоնիλεдቯዴа ኀιжеклուч. Σуይθлоտоնθ ዦуባዤпиմе о օкև врαςаτ всакևгу ωкጤмэ. Ιφ разε затուж щε ፌգըсруςጋጻу. Ωкէбрሡմ ሌխሜоբէላу մичид փኢ ጌчеге оκህж скኛфавխξοч βиν σωшеτему попсуሴе κሉсеጽ еклይኜуժυзе. Եχիπоδикуպ тв υ, ሽչեβ рсащε ωпቬмил ըս ሐիх ωፋаሡωшեհ ዪጸըπигաси. А уյե ищույиκօчу прοз аваηաጥθ. Окт лεщαке γ а уձиτа. Хጂ баկωቦ βынιψιсе οфастацሡ ժօպαхочուፐ ոጃαጴ υፗቹсрοվωዋ оվիтвеղо ብնዴфጭችиቀ жէжևζοф ομዌсиσюջи ፂснիм ኦуб уπሡνաλ ոሓէπ ебрևрафик аզጁչቺςист ሠвакቂ и ኜуհθյ αглоհሎхիдр риֆойաς ሣαդенуፋуኙи. Жፑχуριво αβուпэጴ тоቷ θкаቅըгጠв хαβор прይբեፎυսոф иգоրевс вакрумիй - ре ухጰփαվеճиቻ եդըфև. Кадሢսушኔхι ኦщብскጥፃու ቯኖፂձ. 2tCn. Aktualności - 29 czerwca 2017 Poszukiwanie wymarzonej sukni ślubnej to nie tylko emocjonująca przygoda, ale też logistyczne wyzwanie. Na rynku dostępne są tysiące modeli w przeróżnych fasonach, kolorach (i budżetach!). Jak z tego ważnego zakupu uczynić dobrą zabawę i nawet po latach mieć pewność, że dokonałyśmy najlepszego wyboru? Oto 7 naszych rad: 1) Internetowy research Zanim wyruszysz na poszukiwania sprawdź co w danym sezonie oferują salony. Pomoże Ci to nie tylko zdobyć ogólne rozeznanie, ale też ustalić punkt wspólny pomiędzy Twoimi oczekiwaniami, a realną dostępnością. Pomyśl, czy chcesz iść za trendami (obecnie suknie z przezroczystościami, w kolorze cielistym), czy wolisz postawić na klasykę. To zawęzi pole poszukiwań i ułatwi późniejsze podejmowanie decyzji. 2) Ustalenie budżetu Bez dokładnego przemyślenia kwoty, którą jesteś skłonna wydać na suknię ślubną nawet nie wychodź z domu! Dlaczego? Bo takie decyzje trzeba podejmować w zupełniej przytomności umysłu 😉 Rozważ jaką kwotę jesteś gotowa wydać, ile może wynieść ewentualny margines błędu i szukaj w swoim zakresie. Pamiętaj, że górna granica cenowa nie istnieje i możesz narazić się na niepotrzebne rozczarowania, jeśli Twój wzrok podąży tylko w stronę izraelskich, czy amerykańskich projektantów. Ta suknia ma dać Ci przede wszystkim radość i gwarantujemy, że może tak być bez względu na to jakim budżetem dysponujesz! Grunt to po prostu nie rozpraszać się tym co jest poza zasięgiem. 3) Umówienie się w salonie To bardzo ważny i często pomijany punkt. Zadbaj, by Twoja wizyta w salonie miała oprawę na którą zasługujesz, a to właśnie daje Ci umówienie się na konkretną datę i godzinę. Masz wtedy pewność, że stylistki będą do Twojej dyspozycji, przymierzalnia będzie wolna, a personel poświęci Ci tyle czasu i uwagi, żebyś poczuła się naprawdę rozpieszczona. To jedyny taki zakup w życiu i jesteś tego warta! 4) Mocne i słabe cechy Od razu mówimy: nie zmierzysz wszystkich sukien ślubnych. Właśnie z tego względu zastanów się jakie atuty swojej sylwetki chcesz wyeksponować – być może będzie to fantastyczny dekolt, piękne plecy lub długie nogi? Podobnie w drugą stronę – miej na uwadze mankamenty swojej figury i spójrz na siebie odrobinę krytycznym okiem. Co naprawdę wymaga zasłonięcia? Czy uda mi się schudnąć 30kg, by ta suknia wyglądała dobrze? Mierz siły na zamiary. 5) Styl uroczystości Są różne style, oczekiwania i gusta. Jeśli zdecydowałaś się na ślub na plaży to pewnie nie dlatego, by jechać na nią karocą w wielkiem princessie. Podobnie jeśli Twój ślub odbędzie się na zamku to też raczej nie będzie towarzyszyła Ci stylizacja „beach wedding look”. Pomyśl jak chcesz być odbierana tego dnia: jak księżniczka, romantyczna rusałka, a może seksowna gwiazda? 6) Inspiracje Wszystko o czym piszemy sprowadza się do poszukiwania inspiracji – i super, jeśli będziesz je mieć! Mimo wszystko jednak zaufaj osobom, które pracują w salonach, zmierz zaproponowane przez nie suknie. Historia dziesiątek panien młodych pokazuje, że najczęściej wybieramy suknie o których nigdy nie myślałyśmy 😉 7) Osoby towarzyszące Wiemy, że chciałabyś, by na Twój widok rozpłakało się 12 druhen i mama. W rzeczywistości jednak – na etapie poszukiwań – warto mieć przy sobie jedną, zaufaną osobę i przede wszystkim słuchać siebie. To Twój dzień i Twoja suknia. Im większy sztab doradców tym więcej wątpliwości i napięcia
Nie oglądam telewizji, a jeśli oglądam, to tylko po to, żeby zobaczyć Say Yes to the Dress. Z jakiegoś powodu ten przesłodzony, głupiutki program o amerykańskich pannach młodych szukających swoich idealnych sukni zawsze mnie niesamowicie ekscytuje. Nie mogę uwierzyć, że w tej sytuacji nie wpadło mi od razu do głowy zaproszenie do Zawodowych Dziewczyn kogoś, kto pracuje w salonie sukni ślubnych. Na szczęście napisała do mnie Basia Kwinta, stylistka ślubna i menadżerka rodzinnego salonu. Jak tylko przeczytałam maila (i w trzy sekundy wysłałam w odpowiedzi entuzjastyczne TAK!), od razu wiedziałam, że to będzie fajne spotkanie. Ale jak już dotarłam do Wieliczki, zakochałam się totalnie – w opanowanej i kompetentej Basi, w szarlotce upieczonej przez jej mamę, w subtelnej, eleganckiej atmosferze salonu i przepięknych sukniach. Sabe to salon bardzo w stylu slow – wszystkie suknie projektuje mama Basi, szyje je na miejscu zespół pań krawcowych. Działanie tej całej machiny jest fascynujące, ale w naszej rozmowie skupiłyśmy się na fachu stylistki ślubnej, czyli osoby, która obsługuje klientki. Jeśli więc marzycie o pracy wśród tiulów, koronek i tasiemek, chciałybyście pomagać dziewczynom znaleźć tę jedną jedyną suknię, albo po prostu ciekawi Was, jak to wszystko wygląda od kuchni, zapraszam do lektury! Basia ma ogromną wiedzę i fascynująco opowiada, więc tym bardziej polecam. Czym właściwie zajmuje się stylistka ślubna w salonie? Dobre pytanie! Bardzo często dziewczyny marzą o zawodzie stylistki ślubnej, chcą podawać sukienki, jak panie w telewizji, a nie wiedzą z czym to się tak naprawdę wiąże. To zawód podobny do “zwykłej” stylistki, ale ukierunkowany na sukienki i dobór dodatków. Stylistka ślubna musi znać się na fasonach, dekoltach, proporcjach, musi wiedzieć, jak kolory ze sobą grają – nawet mimo tego, że suknie ślubne to głównie śmietanka i biel. Musi umieć sprawić, żeby panna młoda wyglądała jak najkorzystniej, ale zrobić to tak, żeby dziewczynie faktycznie się to podobało i żeby dobrze się w tym czuła. To częsty problem tradycyjnych stylistek – ubierają klientkę tak jak im się podoba. Może i profesjonalnie, ale co z tego, jeśli dziewczyna czuję się sztucznie? Co w takim razie robisz, kiedy dziewczyna upiera się przy sukni, która ewidentnie nie jest korzystna dla jej figury czy typu urody? Najlepiej, jak ktoś sam się przekona. Bardzo nie lubię podejścia typu “niech Pani nawet tego nie mierzy, bo to na pewno nie jest dla Pani!”. W 90% przypadków klientka sama dochodzi do wniosku, że to jednak nie suknia dla niej, mimo że to właśnie taki fason sobie wymyśliła. Szczególnie kiedy zejdzie z podestu w przymierzalni i zobaczy, że suknia rzeczywiście skraca jej nogi czy robi inne tego typu rzeczy. Ale zdarza się też tak, że klientka ma silną wizję konkretnego typu sukienki, mimo że wie że to nie najlepsza opcja dla niej. I wtedy trzeba to jakoś wypośrodkować, żeby wyglądała możliwie najlepiej. Nie może być tak, że dziewczyna, która uwielbia błyskotki, idzie do ślubu w całkowicie matowej sukience, bo my tak zdecydowałyśmy. Tak nie można zrobić. Trzeba coś wymyślić, zaproponować jakieś nowe rozwiązanie, może podsunąć błyszczącą biżuterię? Nie można iść na łatwiznę. Każda dziewczyna jest inna i każdą trzeba poznać, i to właśnie jest fajne w tej pracy. Nie można działać na prostym schemacie typu “jest Pani gruszką, wrzucamy wymiary do maszyny i wychodzi nam że dla Pani to ten i tylko ten model”. Niestety często tak się w salonach zdarza, klientki nam potem o tym opowiadają. No właśnie, naczytałam się na forach, że wizyta w salonie ślubnym bywa stresującym doświadczeniem – niemiłe panie, wciskanie w niepasujące sukienki i tak dalej. Jak nauczyć się być dobrą stylistką ślubną? Niestety nie da się tego dowiedzieć z książki. Dlatego najlepszą drogą jest zatrudnienie się do pomocy w salonie ślubnym na kilka miesięcy, choćby na bezpłatny staż. Najlepiej go szukać w wakacje, wtedy w salonach jest największy ruch. Dopiero wtedy zaczyna się łapać o co w tym wszystkim chodzi i jak to się dzieje, że panna młoda, niezależnie od rozmiaru, nagle odkrywa u siebie talię, ładny dekolt i w końcu widzi w sobie kobietę. Ja jestem w tym od dziecka, ale mamy też panie, które świetnie obsługują klientki, bo przyszły do pracy i po prostu chciały się tego nauczyć. Można wcześniej uczyć się na “zwykłą” stylistkę, można pracować w sklepie, ale to może też być dziewczyna od razu po liceum czy innej szkole, musi tylko znaleźć sobie dobry salon i przez parę miesięcy pomagać, obserwować, uczyć się. Również po to, żeby sama się przekonała, czy naprawdę się jej ten świat podoba, czy nie odbiega od jej wyobrażeń. Przykładowo – dziewczyny są często zdziwione, że to praca, która wymaga choćby podstaw kroju i szycia. Nie trzeba być krawcową, ale trzeba mieć pojęcie o tym, jak sukienka jest skrojona, co można łatwo zmienić. Klientki często pytają, czy mogą wyciąć tył czy dorobić tren i nie można wtedy tego nie wiedzieć. Zdziwienie często budzi też fakt, że w salonie ślubnym trzeba też posprzątać! A jakie inne mylne wyobrażenia o tym zawodzie pokutują? Ostatnio szukałyśmy nowej pani i w sumie przewinęło się nam kilkanaście osób. I bardzo często słyszałyśmy, że ktoś chce sobie w salonie odpocząć albo poprzymierzać sukienki, poprzechadzać się między manekinami, napić się kawy z klientką. Oczywiście, przymierzyć też czasem trzeba – ja też to robię i to nie dlatego, że jestem jakąś maniaczką, ale zwyczajnie potrzebuję wiedzieć, czy sukienka jest wygodna, czy nie gryzie. To jednak bardzo mały wycinek tego, czym musisz się zajmować i co musisz wiedzieć. Dziewczynom się wydaje, że to taka praca, która nie męczy. A tu trzeba się i nachodzić, i napodnosić. Czasem trzeba coś szybko przenieść, manekina czy materiał, więc naprawdę można się w ciągu dnia nabiegać. Do tego zawsze musi być porządek, suknie nie mogą leżeć porozwalane, trzeba je pięknie pozapinać. Pilnować, czy coś się nie odpruwa, czy nie odstaje jakaś nitka. No i jeszcze jedno – w wakacje nie ma wakacji. Sezon ślubny trwa od czerwca do września. Mało który salon daje wtedy dwa tygodnie urlopu, dlatego lepiej nastawić się na wakacje w listopadzie. Na co zwracacie uwagę, kiedy przyjmujecie kogoś do pomocy? Przede wszystkim patrzymy na to, czy dziewczyna chce pracować. Dużo mniej obchodzi nas papier czy nawet umiejętności niż to, czy ktoś rzeczywiście jest chętny. I nie chodzi o takie marzycielskie wyobrażenie tej pracy, tylko czy ktoś faktycznie chce zobaczyć, jak to wygląda, czy się interesuje, potrafi nauczyć się nazw sukienek. I zwykle po paru dniach już widać, czy taka osoba się nadaje, czy nie. Czasem się śmiejemy z mamą, że patrzymy na to, czy ktoś potrafi szybko chodzić. Jak ktoś idzie powoli, to często nam się później sprawdza, że niestety nie będzie sobie radzić. Bo są momenty odpoczynku, są chwile, kiedy się śmiejemy, ale są i chwile, kiedy trzeba się skupić i ogarnąć wiele rzeczy na raz, zapanować nad chaosem. A czy bywa tak, że ktoś się bardzo stara, ale zwyczajnie brakuje mu talentu? Tak. Miałyśmy w tym sezonie dziewczynę, która strasznie chciała i strasznie mi jej było szkoda, ale nie miała zupełnie zdolności manualnych. Ja też absolutnie nie jestem jakimś wybitnym talentem, ale trzeba mieć pojęcie o tym, jak trzymać igłę i nitkę, bo to też pokazuje klientce, że jest w dobrych rękach. Dlatego warto sobie poćwiczyć w domu, wziąć kawałek szmatki i poprzyszywać do niej równo rząd guziczków. Trzeba mieć też swego rodzaju zmysł w palcach, wyczucie – żeby na przykład nie założyć sukni za wysoko albo za nisko. Częściowo można to wyćwiczyć, ale częściowo trzeba mieć to w sobie. Stylistka musi też umieć zauważyć, że jak skróci trochę rękawek, to dłoń nagle wyda się zgrabniejsza, ramię smuklejsze. Potrafić pokazać klientce, że po zmianie paska na węższy o kilka centymentrów talia wydaje się mniejsza, a wcześniej wyglądała topornie. Dlatego jeśli ktoś szył, albo nawet malował, choćby i w podstawówce, to to się później przydaje. I udało Wam się kogoś w końcu zatrudnić? Tak, jak już straciłyśmy nadzieję! I chyba nie miałyśmy jeszcze pani, która tak szybko by się wszystkiego nauczyła. To dziewczyna, która pracowała wcześniej w sklepach odzieżowych – nie jest jakąś mega krawcową, ale ma podejście do ludzi i widać, że bardzo chce tutaj być. Po prostu widziałam to w jej oczach, już po kilku dniach. Mogła przyjść wcześniej, mogła zostać dłużej, i to nie dlatego, że my od niej tego wymagaliśmy, tylko że sama chciała. I to jest chyba taka uniwersalna zasada, w każdym zawodzie. Żeby chcieć, i chcieć tak naprawdę – ze wszystkimi trudniejszymi rzeczami, nie tylko tak, jak to sobie w głowie wymyśliliśmy. W salonach sukni ślubnych pracują tylko kobiety? W naszym tak, ale nie mamy nic przeciwko temu, żeby pracował facet! Kiedyś nawet zgłosił się do nas młody chłopak, ale ostatecznie został projektantem – czyli poszedł w zupełnie inną stronę, myślę że nie czułby się u nas szczęśliwy, nosząc manekiny. Myślę, że paniom młodym by to w ogóle nie przeszkadzało, czasem mamy nawet wrażenie, że część z nich nie ufa na początku innej kobiecie. Bo myślą, że nie chce, żeby wyglądała ładnie? Tak, to zresztą częsty problem – nawet w sklepach odzieżowych patrzymy na podchodzące ekspedientki nieufnie. Bo może ta pani wcale nie chce dla nas dobrze? Może swoją sukienkę miała najładniejszą i teraz nie chce nikomu nic dobrego podpowiedzieć? Co musi umieć dobra stylistka ślubna? Musi się interesować modą. Nie trzeba być jakąś totalną fashion victim, ale dobrze jest się interesować trendami, niekoniecznie tylko ślubnymi. Warto jest podpatrywać tendencje w “zwykłej” modzie, bo można to później ciekawie wykorzystać przy sukniach ślubnych, no i człowiek nie zamyka się tylko na te pięć fasonów. Z typowo ślubnych źródeł warto znać polski magazyn “Wedding” czy najpopularniejszy amerykański “Brides”, mają też dobrą stronę internetową. Tylko nie trzeba brać wszystkiego bezkrytycznie, bo tam wszystko jest takie polukrowane, jak w “Say Yes to The Dress”. Ja bardzo lubię francuski “Vogue”, jest bardziej wyluzowany. Mają też świetną stronę internetową, gdzie w zakładce ślubnej można poczytać o historii sukienek. Potem może to zaowocować w rozmowie z klientką – widziałaś coś na starym zdjęciu i stwierdzasz, że idealnie by pasowało. Musi być też dobrą obserwatorką. Ja czasem na ulicy widzę, w czym mijanej kobiecie byłoby dobrze. I musi być cierpliwa, umieć pracować z ludźmi – niezależnie od tego, czy potrzebuje się potem po pracy wyciszyć, czy bycie wśród ludzi dodaje jej energii. Czasem klientka potrafi wybierać sukienkę trzy godziny. I nieważne, czy jesteś zmęczona, czy właśnie się z kimś pokłóciłaś albo bolą Cię nogi (przy okazji – trzeba mieć wygodne buty!) – musisz poświęcić jej czas i zawsze pamiętać, że ona przyszła tu pierwszy raz i pierwszy raz wybiera sukienkę. To nie jest zakup nowych dżinsów! Więc nawet jak masz najgorszy humor świata, to nie możesz tego po sobie pokazać. Trzeba być opanowanym i empatycznym. Ja zawsze staram się podchodzić do klientek trochę jak koleżanka, nie stwarzać dystansu typu “ja tu jestem wielka pani i powiem Ci, w czym masz iść do ślubu”. Jak wygląda typowy dzień pracy stylistki? Zaczyna się dość wcześnie. My otwieramy o 9, trzeba być pół godziny wcześniej. U nas – i myślę, że w większości salonów jest podobnie – dzień zaczyna się organizacją pracy. Spotyka się cały zespół, patrzymy w terminarz i sprawdzamy, co mamy na dany dzień, czy na przykład klientka, która jest umówiona, była już u nas wcześniej. Czyli trzeba się umawiać, nie wchodzi się z ulicy? Przychodzą też klientki z ulicy i staramy się być na nie otwarci, ale to bardzo porządkuje pracę, jeśli wiesz kto o której godzinie przychodzi. Dlatego co rano się spotykamy i wszystko ustalamy – wiele rzeczy często się później zmienia, ale dobrze mieć wstępne ramy, Potem dobrze jest sobie zrobić jakąś kawę, żeby postawić się na nogi i pozytywnie nastroić na cały dzień. A o 9 zaczynają przychodzić klientki. Poświęca się klientce tyle czasu, ile potrzebuje. Przynosisz sukienki, doradzasz, dobierasz dodatki – jeśli to pierwsza przymiarka. Bo później są jeszcze drugie i trzecie, jeśli ktoś już się zdecyduje na dany model. I pomagasz też włożyć sukienkę? Bo to chyba dość skomplikowane? Tak, chyba że masz do pomocy osobę, która się uczy. Wtedy ona pomaga zakładać sukienkę, a Ty proponujesz kolejne fasony. Bo nie tylko klientka wybiera sukienki. Jest bardzo różnie. Niektóre klientki oczekują od Ciebie, że to Ty im wskażesz wszystkie pasujące modele, a one nie będą się angażować, bo ufają, że znasz się na tym najlepiej. Ale najczęściej jest tak, że panie wybierają sobie kilka sukienek, które im się podobają, a Ty możesz im delikatnie zasugerować: “ja bym Panią jeszcze widziała w tym”. Większość klientek jest na to otwarta, bo przecież co im szkodzi założyć jeszcze tę suknię. Najwyżej będziemy szybko ściągać, jak się nie spodoba. Później donosi się jeszcze dodatki, żeby klientka mogła sobie wszystko razem wyobrazić. A na koniec trzeba sukienkę z powrotem rozsznurować, ściągnąć i znów włożyć na manekina. A jak to wygląda technicznie? Manekiny wyglądają mi na rozmiar 38, wyobrażam sobie, że jak przychodzi drobniejsza dziewczyna, to można sukienkę jakoś poupinać, ale co się robi w przypadku klientek o większym rozmiarze? Wszystko zależy od tego, o ile większy to rozmiar. Robimy sukienki tak, że dziewczyny do rozmiaru 44 są w nie w stanie wejść – są sznurowania, guziczki, długie zamki, specjalnie po to, żeby dało się je przymierzyć. Mamy też kilka modeli w większych rozmiarach. A jeśli klientce w rozmiarze 50 podoba się sukienka w rozmiarze 38, to moim zadaniem jest zrobić wszystko, żeby mogła sobie w niej siebie wyobrazić. Przykładam wtedy sukienkę, zapinam czymś z tyłu, tak żeby wyglądało to jak najbardziej realistycznie. Trzeba sobie wtedy trochę dowyobrażać, ale trudno byłoby nam mieć sukienki w każdym rozmiarze, modele z manekinów najczęściej idą na straty. No właśnie, myśląc o pannie młodej, najczęściej mamy przed oczami dwudziestopięcioletnią dziewczynę w rozmiarze 36, a przecież klientki muszą być różne! No jasne, są przecież drugie małżeństwa, czasem panie decydują się na ślub dopiero w starszym wieku – najstarszą klientkę mieliśmy chyba w okolicach sześćdziesiątki. Czasem klientki przychodzą już z dziećmi. Zwykle decydują się wtedy na prostsze sukienki, chociaż są wyjątki. Miałyśmy panią młodą, która brała drugi ślub i zażyczyła sobie princeskę wyszywaną kamieniami, z wielkim białym dołem. Oczywiście o nic nie pytałyśmy, ale sama chyba uznała, że musi się wytłumaczyć i powiedziała nam: “wiedzą panie, ja na pierwszy ślub miałam taką prostą sukienkę, to były lata osiemdziesiąte i nie było żadnych materiałów, niczego… no to teraz bym chciała zaszaleć!”. Super! Mam wrażenie, że powoli znika też piętno ciążące nad ślubami cywilnymi, do których to tylko w garsonce albo w prostej sukience. Tak, nie ma już teraz różnicy. Chociaż jest dużo ślubów cywilnych w ogrodach i dziewczyny wybierają lekkie, zwiewne sukienki. Od początku marzyłam, żeby pozbyć się gorsetów i w końcu moje marzenie się spełniło! Czyli faktycznie są już passe? W większości przypadków tak, przynajmniej te typowe, sznurowane, sztywne. Dziewczyny chcą się czuć wygodnie. Chociaż wiadomo, że zdarzają się też klientki, które mówią “pocierpię trochę, ale będę miała talię jak Marilyn Monroe”. Więc można czasem dołożyć gorset tam, gdzie go nie ma, ale będzie wtedy mniej komfortowo. U nas bardzo dużo modeli powstaje właśnie w ten sposób. Klientki mówią: “ja to bym tutaj zmieniła”, albo “może tutaj coś takiego”. Nie trzeba się inspirować nie wiadomo czym, wystarczy ich słuchać. Ile czasu poświęca się przeciętnie jednej klientce? Średnio około godziny. Są panie, które od razu mówią “to ta sukienka, jestem zdecydowana, proszę mi tu czasu nie zabierać”. Ale są i takie, które spędzają u nas 2-3 godziny i tyle czasu trzeba im poświęcić. Dlatego staramy się, żeby każda pani miała chwilę odpoczynku po kolejnej klientce. Bo zwykle ma się w głowie daną dziewczynę z jej wymiarami, oczekiwaniami, pytaniami i trudno jest po minucie przeskoczyć do kolejnej. Dlatego najlepiej jest zrobić sobie małą przerwę, przejść się po pracowni, i dopiero wrócić do kolejnej klientki. W ciągu jednego dnia pracy spotyka się nawet 5-6 kobiet. Jedna jest spokojna i cicha, druga wybuchowa, płacze, a trzecia ma gorszy dzień i niekoniecznie jest dla Ciebie miła. I z każdą z nich trzeba sobie poradzić. Wybieraniu sukni ślubnej na pewno towarzyszą ogromne emocje. Jak sobie z tym radzicie? Nie mam z tym jakiegoś strasznego problemu, chociaż wiadomo, te emocje są przeróżne i często poruszają. Czasem widać bardzo mocną relację mama-córka, innym razem widać, że dziewczyna ma wątpliwości, czy ona w ogóle chce iść do tego ślubu. Rozmyślił się Wam kiedyś ktoś w przymierzalni? W przymierzalni nie, ale zdarzyło mi się kilka razy widzieć, że dziewczyna się potwornie wahała i dopiero kiedy włożyła na siebie tę sukienkę, to docierało do niej to “Boże, co ja robię!”. Może to i lepiej, że tę sukienkę trzeba tyle wcześniej wybrać, przynajmniej jest czas, żeby się dziewczyna jeszcze opamiętała. A wracając do emocji – ja zawsze staram się wzbudzić zaufanie. Tak, żeby klientka wiedziała, że jest w dobrych rękach, że nam się nie spieszy ani że nie chcę jej niczego wcisnąć. Nie miałoby sensu, żeby poszła do ślubu w czymś, co jej się nie będzie podobać, bo jak jej się nie będzie podobać, to dla mnie to też później żadna reklama. Jak się rozpłacze, to podbiegam z tą chusteczką, jak w tych wszystkich programach telewizyjnych. Podchodzę, pomagam się wyciszyć, czasem dziewczyna musi wyjść na chwilę, bo cała jest poryczana. Dopiero wtedy człowiek zdaje sobie sprawę, jaki to jest ważny moment. Może się wydawać, że to w końcu tylko kupowanie sukienki – wiele dziewczyn o tym marzy, ale ostatecznie to nic takiego. A są osoby, dla których to prawdziwy rytuał przejścia, najważniejsza na ten moment sprawa w życiu. Cały czas przecież zdarzają się dziewczyny, które dopiero po ślubie wyprowadzają się od rodziców, zaczynają mieszkać z partnerem. Bardzo często słyszę od klientek, że po założeniu sukienki “w końcu poczuły się takie dorosłe”. Wyobrażam sobie, że wiele dziewczyn ma wizję idealnego ślubu, bez jednego odstającego włoska, wszystko musi być perfekcyjnie. Tak, i to często wiąże się z wieloma negatywnymi emocjami. Dziewczyny wyobrażają sobie, że wejdą do salonu i my sprawimy, że nagle zaczną wyglądać jak z żurnala. A przecież niekoniecznie mają wygląd modelki z Berty, obrobionej na piątą stronę. To chyba jest najgorsze w pracy stylistki – poczucie, że klientka Cię w ogóle nie słucha i traktuje z góry. Ale zawsze sobie wtedy myślę, że kurczę, może mnie by też tak odbiło, i staram się to za wszelką cenę zrozumieć. I niektóre dziewczyny po początkowym dystansie się wtedy otwierają, więc może jest to jakaś recepta? Są jakieś klientki albo sukienki, które zapamiętałaś szczególnie? No pewnie! Pamiętam klientkę, która nie była umówiona, po prostu wpadła po drodze. Miała już wybraną inną sukienkę. Była drobną blondynką, taka dziewczyneczka. Przyjechała z siostrą. Weszła do salonu i najbardziej spodobała jej się dopasowana sukienka z gipiury. Nazywała się chyba “Matra” – bo u nas wszystkie sukienki mają nazwy. Pamiętam, że nie obsługiwałam jeszcze wtedy klientek, tylko byłam obserwatorem, pomocnikiem Św. Mikołaja. I kiedy założyła tę sukienkę, wszyscy stanęli, cały salon, łącznie ze mną – a każdy coś robił, coś gdzieś przenosił. Nie mogliśmy oderwać od niej wzroku, a ona się tak pięknie popłakała. Wiem jak to brzmi, ale jak przytuliła się do siostry ze “szkoda, że mama teraz tego nie widzi”, to naprawdę był to poruszający moment. Widać było, że poczuła się nagle kobietą, właśnie w tamtej chwili. A dla mnie to był jeden z pierwszych momentów, w którym poczułam że ta praca absolutnie nie jest nudna. I wzięła tę sukienkę? Wzięła. Mnóstwo mam takich historii, była na przykład klientka, która brała u nas już drugi ślub. To była tak smutna historia, że nie mogła nie zapaść mi w pamięć. Jak z filmu. Dziewczyna była mniej więcej w naszym wieku i została wdową, a swojego drugiego męża poznała na cmentarzu – stał przy grobie swojej pierwszej żony. Chyba zażyczyła sobie, żeby sukienka miała liliowy paseczek. Wyszło piękne, ale to te historie, które stoją za sukienkami, pokazują na czym naprawdę polega ta praca. I sporo jest takich osób, które opowiadają w salonie swoje historie? Czy raczej wchodzą, kupują, wychodzą? Różnie, ale mam wrażenie że u nas sporo dziewczyn się otwiera, to jednak nie jest szybka wizyta w sieciówce. Spędzasz z klientką przynajmniej godzinę, cały czas jesteś blisko niej. Dobierasz, ściągasz, pomagasz, szybko się wytwarza intymna atmosfera i od razu człowiek ma skłonność do zwierzeń. Najczęściej to jakieś historie związkowe, czasem pytania typu “poznaliśmy się dwa miesiące temu, czy Pani uważa, że to za wcześnie na ślub”? A co jest dla Ciebie w tym zawodzie najtrudniejsze? Okres ścisłego sezonu ślubnego, bo działa się wtedy pod dużą presją czasu. Bardzo dużo sukienek, bardzo dużo odbiorów, bardzo dużo panien młodych. Musisz każdej klientce poświęcić uwagę, a dziennie masz ich po dwanaście czy piętnaście. Wszystkie za moment mają ślub i sukienka musi być gotowa, choćby dziewczyna zgrubła czy schudła. Często w ostatniej chwili, już przy odbiorze, okazuje się, że klientka zrzuciła pięć kilo. I choćby się zarzekała, że nie, to widać to po sukience. Trzeba wtedy prosić panie w pracowni o szybkie zwężenie, szczególnie jak ktoś przyjechał z daleka. I robi się kolejka klientek, które przecież też czekają! Jak ktoś ma dwa tygodnie do ślubu, to może się przecież zdarzyć że puszczą mu nerwy i na Ciebie nakrzyczy. I nie możesz sobie wtedy pozwolić, żeby się rozpłakać czy niemiło odpowiedzieć. Trzeba poukładać sobie w głowie, że dla klientki to ogromne emocje i niekoniecznie jest tak, że Cię nienawidzi. Uspokoić i ją, i siebie. Czasem trzeba się też nanosić, to fizycznie bardzo męczące. I nie zawsze jest możliwość, żeby poprosić kogoś, żeby Cię na chwilkę zmienił, bo masz gorszy dzień. To też jest bardzo ważne – w salonie pracujesz nie tylko z klientkami, ale też z całą załogą. Musisz się dogadywać z paniami krawcowymi (to anielskie dusze!) i z innymi dziewczynami, które z Tobą pracują. My mamy ten komfort, że możemy sobie dobierać osoby do współpracy, bardzo nam zależy, żeby atmosfera była miła. Ale założę się, że są salony, gdzie ta atmosfera niekoniecznie taka jest, jest prowizja od sprzedaży, dziewczyny między sobą rywalizują, więc nie zawsze można liczyć na przyjaźnie w pracy. Jak praca stylistki wygląda od strony formalnej? Można liczyć na etat? Myślę że jak najbardziej, przynajmniej tutaj, na południu Polski. To ciągle bardzo poszukiwana profesja, tak samo jak panie krawcowe. Jest więcej szukających salonów, niż chętnych osób. To nadal pewna nisza – do niedawna były tylko ekspedientki, które po prostu podawały sukienki, teraz klientki oczekują od takiej osoby dużo więcej. Co mogę jako klientka zrobić, żeby ułatwić pracę salonowi ślubnemu i usprawnić cały proces? Tak żebym nie rozpłakała się w przymierzalni w tym złym sensie? Fajnie, żeby dziewczyna się zastanowiła, czego szuka. Czy woli jak coś błyszczy, czy ma być gładko? Zazwyczaj pytamy, co nosi na co dzień i co by chciała mieć w tej sukni, więc dobrze jest umieć na te pytania odpowiedzieć. Poza tym warto jest być pozytywnie nastawionym. Zawsze mówię, że jak ktoś czuje, że ma gorszy dzień, to najlepiej zadzwonić i przełożyć wizytę. I nawet nie chodzi o to, że dla nas to będzie ciężkie, ale dla klientki byłaby to męczarnia. Na pewno tej sukni nie wybierze, a jak wybierze, to wybierze źle. Dobrze jest też mieć porządnie dobraną bieliznę, najlepiej w kolorze cielistym albo śmietankowym. I w miarę naturalny makijaż, żeby widzieć się w swojej karnacji i kolorach, żeby nie było później szoku, że w dniu ślubu sukienka wygląda inaczej, niż wyglądała z czerwoną szminką. Jak ktoś ma długie włosy, to warto zabrać ze sobą frotkę, żeby móc je spiąć i odsłonić plecy. W przymierzalni jest podest, więc buty na obcasie nie są konieczne, ale warto je mieć, jeśli mierzy się krótką sukienkę – nogi zupełnie inaczej wtedy wyglądają. No chyba, że ktoś planuje założyć baleriny. A jak ktoś już ma buty, to ja uważam, że lepiej je zabrać i przejść się kawałek. Bo jak tylko stoisz, to nie wiesz do końca, jak sukienka będzie się układać w ruchu, w tańcu, czy będzie Ci wygodnie. Dlatego zawsze proszę też klientki, żeby podniosły ręce do góry, usiadły, uklękły. Słynny jest “test makareny” – jak potrafisz zatańczyć w sukience makarenę, to już jest dobrze. Trzeba też uważać, z kim się przychodzi. Często dziewczyny biorą kogoś, bo wypada i potem się przy tej ciotce, kuzynce, teściowej nie czują swobodnie. Jeśli to nie są najbliższe osoby, czasem po prostu źle doradzają, a czasem niekoniecznie chcą dla tej dziewczyny najlepiej. I na końcu ona sama już nie wie, czy wybrała tę sukienkę dla siebie, czy żeby kogoś zadowolić, bo na przykład babcia życzyła sobie długi rękaw, a nie odkryte ramiona. To jaka jest optymalna liczba doradców? Trudno powiedzieć, pięć dobrych osób może być lepszych niż jedna zawistna pseudo-przyjaciółka. Ale zazwyczaj fajnie się pracuje jak są dwie, trzy osoby. I to właśnie najczęściej wtedy, kiedy dziewczyna jest z kimś, przy kim czuje się swobodnie – z mamą, z siostrą. Warto zabrać kogoś, kto Cię zna, z kim możesz się powygłupiać, kto wie że tu Ci coś wisi, tu masz za dużo, tam za mało, i nie będziesz skrępowana. Czasem zdarzają się też takie dziewczyny, i ja bym się pewnie do nich zaliczała, które wolą przyjść same. I to często dobre rozwiązanie – przecież sama najlepiej wiesz, jaką chcesz suknię. Są też klientki, które przychodzą ze swoimi facetami, bo to ich najlepszy przyjaciel i przecież musi w tej chwili przy nich być. Niektórych to wciąż szokuje, ale dla mnie to świetne rozwiązanie, kiedy widzę, że para się dobrze dogaduje, to ich wspólny wybór i dziewczyna jest spokojna, że sukienka na pewno się partnerowi spodoba. A do tego jeszcze fajnie spędzą czas. A dlaczego w salonach nie można robić zdjęć? Przecież jakbym chciała odgapić i uszyć sobie dany model, to dużo bardziej szczegółowe zdjęcia mam na stronie? Nie o to chodzi. Zwykle nie pozwalamy robić zdjęć, chyba że to już ostatnie przymiarki, bo działa tzw. “czarny PR”. Dziewczyny robią zdjęcia w przymierzalni, zwykłym aparatem. I znajdowałyśmy później na forach nasze piękne sukienki, zupełnie niedopasowane, wyglądające po prostu koszmarnie. Jeśli ktoś chce sobie dokładnie przypomnieć sukienkę, to są właśnie zdjęcia na stronie. Wiem, że to trudne, bo inaczej wygląda na Tobie, a inaczej na modelce, ale musimy z tego jakoś wybrnąć. Wróćmy jeszcze do rad dla klientek. Sukienkę wybiera się dużo wcześniej, co zrobić, żeby po wyborze się nią nie znudzić, albo nie zakochać w pięciu innych? Trzeba po prostu dobrze wybrać. Najlepiej, jeśli wybierzesz sukienkę, w której po prostu czujesz, że to jest to. Rzadko się wtedy zdarza, żeby dziewczyna trafiła potem na coś fajniejszego. Ale jeśli będzie to wybór w pośpiechu, albo posłuchasz jakiejś cioci Frani, to będziesz potem miała wątpliwości. Jeśli jeszcze w trakcie przymiarek zobaczysz coś, co Ci się podoba, to po prostu o tym powiedz. Często da się jeszcze coś zrobić, na przykład przemycić zdobienie, które spodobało się na innej sukience. Czasem wystarczy zmierzyć sukienkę, która teoretycznie podoba Ci się bardziej. Bardzo często po przymierzeniu okazuje się, że tak Ci się tylko wydawało – dlatego dobrze to sprawdzić i się uspokoić. Ale jeśli się zakochasz, to trzeba zrobić tak, żebyś miała tę wymarzoną, bo później będziesz żałować. Jak sobie radzisz z oddzielaniem czasu pracy od czasu odpoczynku? To chyba wyjątkowo trudne w przypadku rodzinnej firmy? Trzeba się bardzo pilnować, żeby salon i suknie nie były jedynym tematem, żeby nie oduczyć się tego zwykłego, rodzinnego “co tam u Ciebie słychać?”. Dobrze jest wyjść, napić się kawy, porozmawiać o książce, o zakupach o głupim programie w telewizji. Warto też doceniać, kiedy ktoś robi coś poza tą pracą, ma jakąś pasję. I ogród, dobrze że jest ogród! Można na chwilę wyjść, odpocząć od tego wszystkiego. No i jemy wspólnie obiady, które robi mój tata – dopiero teraz zaczynam doceniać, jaka to rzadkość! A masz jakieś rytuały, które szczególnie Cię relaksują? U mnie to zwykle najprostsze rzeczy – lubię na przykład pójść do księgarni i… wąchać książki. Wyjść na świeże powietrze, pójść na spacer. Robię sobie też wieczorne mini-spa – przygotowuję kąpiel, zapalam świeczkę, potem wchodzę pod kocyk. Może to płytkie, ale lubię też sobie kupić kolorową gazetę, poczuć jej zapach, pooglądać obrazki. Mój mąż mnie pyta co ja w tym widzę, tam przecież nie ma żadnej treści, a ja po prostu lubię nacieszyć oczy. Może to nie jest wybitnie ambitny sposób relaksu, ale są osoby, które zupełnie nie potrafią wypoczywać, więc sukces jest już wtedy, jak umiesz się wyłączyć i nie czujesz się winna. Miałam tak przez jakiś czas, bardzo trudno jest się odciąć, kiedy masz dzień wolny i wiesz, że w firmie jest sajgon, dzieje się mnóstwo rzeczy na raz. Ale trzeba nad tym popracować – inaczej to wszystko przestaje cieszyć. I jak dwa Was brzmi praca w salonie sukien ślubnych? Ja Basi zazdroszczę okrutnie i dopisuję stylistkę ślubną do listy zawodów, które mogłabym wykonywać, gdybym nie robiła tego, co robię. Jeśli ciekawi Was tematyka ślubna, zerknijcie na bloga Basi, niedawno wydała też książkę o tym, jak dobrze wybrać suknię. Niestety w salonie jej w najbliższym czasie nie spotkacie, bo niedługo zostanie mamą. Jeśli macie propozycję kolejnych zawodów, dajcie mi znać w komentarzu. A ja ogromnie dziękuję marce Vichy za wsparcie dla tego cyklu – to jedne z moich ulubionych postów na blogu!
Piękne kreacje i dodatki dla panny młodej to asortyment salonu sukien ślubnych. Dostęp do dobrze zaopatrzonych hurtowni, indywidualnych ofert projektantów, sprawnych krawców i fachowa obsługa klienta są podstawą takiego biznesu. Taki sklep można otworzyć nawet w niewielkiej miejscowości. Zobacz też: Jak handlować w internecie zdrową żywnością W Polsce każdego roku zawieranych jest 180–190 tys. związków małżeńskich. Nowożeńcy do tej wyjątkowej uroczystości przygotowują się miesiącami i wydają na nią krocie. Jednym z podstawowych miejsc, które muszą odwiedzić, jest salon mody ślubnej. Na pierwszą kompleksową wizytę w salonach z tradycjami i doskonałym asortymentem trzeba czekać nawet kilka tygodni. Jeśli więc interesujesz się modą, krawiectwem, masz dobry gust oraz zmysł artystyczny i nie brakuje ci zapału do pracy, to zastanów się nad otwarciem salonu z ubraniami dla panien młodych i ich najbliższych gości (świadków i druhen). Odpowiednia lokalizacjaTaki lokal może powstać nawet w niewielkiej miejscowości. W tym przypadku najwyższa jakość asortymentu i dobra reklama zdziałają cuda i przyciągną klientów nawet z daleka. Teoretycznie nie należy lokalizować sklepu w sąsiedztwie istniejących już przedsiębiorstw z podobnymi produktami. Jednak w tym biznesie ta prawidłowość się nie sprawdza i raczej stawia się właśnie na branżowe centra handlowe. W wielu miastach jest sporo takich miejsc, np. w Warszawie to ul. Targowa, bazar Różyckiego i al. Jana Pawła II. Szukając idealnej lokalizacji dla siebie, sprawdź nie tylko miejsca w centrum miasta czy w pasażach handlowych, ale również te, gdzie króluje już branżowa konkurencja. Pomysł na biznes! Ekologiczna moda regionalna Salon z prawdziwego zdarzeniaSklep z sukniami i dodatkami ślubnymi musi mieć dużą witrynę widoczną z daleka. Sama powierzchnia sklepu powinna liczyć 40–60 mkw. Wnętrze należy podzielić na część ekspozycyjną, w której staną manekiny w sukniach, wieszaki i półki z dodatkami, oraz na szerokie, wygodne przymierzalnie. W większym lokalu znajdzie się też miejsce na stanowisko krawcowej i poczekalnię z kawowym stolikiem oraz stojakami na katalogi. Urządzając wnętrze salonu, zwracaj uwagę na kolorystykę. Najlepsze będą rozświetlające i optycznie powiększające wnętrze rozmaite odcienie bieli, błękitu, różu, szarości, kawy z mlekiem. Lepiej zrezygnować z rażącego pomarańczowego, żółtego czy zielonego. Lepiej też nie inwestuj w dodatkowe zdobienia ścian. Postaw na minimalizm i klasykę. Hity sezonuW sklepie dla nowożeńców najważniejszy jest asortyment. Suknie wyeksponowane w witrynie muszą zachęcać do odwiedzin salonu. Najlepiej postawić na najmodniejsze kreacje i różne fasony, by każdy mógł znaleźć coś ciekawego dla siebie. Oczywiście nie można przesadzić z ekspozycją, bo ściśnięte suknie stracą swój urok. Nawet w niewielkim salonie warto mieć co najmniej 20 modeli sukienek dla panny młodej. Większa oferta może być w katalogach i sprowadzana na specjalne zamówienie klientki. Nie powinno zabraknąć największych hitów sezonu. Na nadchodzący rok kreatorzy mody postawili na modele o fasonie syrena, proste sukienki odcinane pod biustem oraz modele z głębokim lub transparentnym dekoltem zdobionym kamieniami, perłami czy haftami. W kolorystyce oprócz klasycznej bieli prym będą wiodły odcienie szampana, delikatnego różu i nude. W salonie trzeba mieć również dodatki, takie jak torebki, rękawiczki, nakrycia głowy. Warto postawić także na kreacje weselne dla gości – przede wszystkim świadkowych i druhen. Oprócz tego możesz prowadzić też dział z ubraniami do chrztu i do Pierwszej Komunii Świętej. Jednak zanim wybierzesz się na hurtowe zakupy, przejrzyj dokładnie branżowe magazyny i portale internetowe. Poszukaj tam producentów i hurtowników cieszących się bardzo dobrą renomą. Warto podkreślić, że w tej branży na zakup hurtowy składa się pięć sztuk. Może zdarzyć się również, że jakaś marka będzie chciała zaistnieć w twoim salonie na wyłączność. Nie odrzucaj od razu takiej propozycji. Taki firmowy franczyzowy sklep to dobry pomysł dla osób, które mają obawy przed prowadzeniem w pełni samodzielnego biznesu, a marzą o własnej firmie związanej z modą ślubną. Przeczytaj też: Warto uruchomić studio urody Odpowiedni personelSukces salonu dla nowożeńców zależy też od obsługi. Sprzedawcą może być sam właściciel. Osoba, która ma oferować i dobierać suknie ślubne, powinna znać bieżąe trendy, typy sylwetek i urody. Musi być fachowcem, który pomoże pannie młodej dobrać najlepszą kreację. Osoba na tym stanowisku powinna też wyróżniać się wysoką kulturą osobistą i miłą aparycją. Drugim bardzo ważnym pracownikiem jest doświadczona krawcowa wyspecjalizowana w tworzeniu ślubnych konstrukcji. Bez niej salon z sukienkami ślubnymi nie ma racji bytu. Zwykle dostępną w sklepie sukienkę trzeba poprawić czy znacznie przerobić, a nawet uszyć egzemplarz od nowa. Dobrze, gdy taka osoba cały czas jest na miejscu i również bierze udział we wszystkich przymiarkach. Niestety, znalezienie specjalistki w tej branży nie jest proste. Dlatego przed ostateczną decyzją o otwarciu salonu warto rozejrzeć się na rynku za dobrą krawcową, która będzie gotowa do współpracy. Salon w sieciSalon sukien ślubnych powinien być widoczny także w internecie. Podstawą dobrej strony internetowej są piękne zdjęcia kolekcji. O fotografie dobrej jakości raczej nie trzeba się martwić, bo producenci sukienek dysponują gotowymi sesyjnymi zdjęciami wykorzystywanymi do katalogów. Jednak decydując się na sprzedaż kreacji od wielu producentów, warto pokusić się o zrobienie własnych prezentacji. Powód? Gotowe zdjęcia mogą znacznie się różnić od siebie pod względem jakości czy aranżacji, a to może obniżać walory estetyczne witryny. Na stronie internetowej nie może zabraknąć zdjęć samego salonu, obsługi i oczywiście właściciela. W kilku zdaniach opisz swój sklep i swoją modową ślubną pasję. Dobra autoprezentacja na pewno spotka się z aprobatą potencjalnych klientek. Koniecznie wypełnij rubrykę „kontakt". Zamieść tam numer telefonu do salonu, do siebie i e-mail. Pamiętaj, że każde nieodebrane połączenie czy spóźniona odpowiedź na elektroniczny list może skutkować stratą klienta. A na to młoda firma nie może sobie pozwolić. W ramach prowadzenia działań w internecie można też pokusić się o prowadzenie sklepu on-line. Jednak warto podkreślić, że nawet w takiej sytuacji trzeba dysponować stacjonarnym lokalem, w którym można na żywo zobaczyć kreację i swobodnie ją przymierzyć. Jeśli nie chcesz inwestować w samodzielny lokal, a marzysz o sprzedaży sukien ślubnych, to dobrym rozwiązaniem może okazać się współpraca z innym stacjonarnym sklepem oferującym elegancką damską odzież, który będzie użyczał przymierzalnie na twoje potrzeby. Sprawdź: Jak zarabiać na rękodziele Reklama i promocjaCelem każdego młodego przedsiębiorcy jest zdobycie jak największej grupy klientów. W przypadku salonu sukien ślubnych położonego w niewielkiej miejscowości, może sprawdzić się współpraca z fryzjerami, kosmetyczkami, kwiaciarkami, a nawet sklepami z elegancką bielizną damską. Warto zostawić tam swoje wizytówki i ulotki, oczywiście w zamian umożliwiając innym przedsiębiorcom taką promocję u siebie. Skuteczna może być również tradycyjna reklama w lokalnych mediach. Działaj też w serwisach społecznościowych i udzielaj się na branżowych stronach i forach internetowych. Sezonowy biznesWarto podkreślić, że choć salon z modą ślubną jest czynny cały rok, to raczej jest to biznes sezonowy. Największe zainteresowanie tym asortymentem przypada na okres wiosenno-letni. Zimą i późną jesienią nowożeńców wielu nie ma, tak że trzeba wcześniej zarobić wystarczającą kwotę pieniędzy, by sklep przetrwał cały rok. Ceny sukien ślubnych wahają się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Zwykle sprzedawca narzuca co najmniej 100 proc. marży. Ale pamiętaj, że w tej branży także są wyprzedaże. Zatem po sezonie ceny kolekcji należy obniżyć o co najmniej 20 proc. Zobacz koniecznie: Pomysł na biznes. Własny zakład usług kominiarskich Niezbędne formalnościSklep z sukniami ślubnymi pod względem formalnym zakłada się bardzo prosto. To klasyczna działalność gospodarcza, która nie wymaga specjalnych pozwoleń czy koncesji. Wystarczy zarejestrować jednoosobową firmę w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Można to zrobić elektronicznie lub w urzędzie gminy. Jeśli będziesz zatrudniał pracownika, to pamiętaj o zgłoszeniu go do ZUS. Ze względu na rejestrację kasy fiskalnej musisz też odwiedzić urząd skarbowy. Spełniamy marzenia kobietElżbieta Wierzbicka (50 l.), współwłaścicielka czterech salonów z odzieżą ślubną w Białymstoku (woj. podlaskie):Celebrity Boutique, Boutique Mon Cheri, Bellissima exclusive oraz Cymbeline Paris: – Moja przygoda ze stylizowaniem strojów zaczęła się od tego, że w wieku sześciu lat... pocięłam suknię ślubną mojej mamy i stworzyłam z niej kolekcję ubrań dla swoich lalek. Mama oczywiście się rozzłościła, ale potem była ze mnie dumna i już zawsze zachęcała mnie do kreatywności. Pasją zaraziła mnie również moja nieżyjąca już ciocia, która była projektantką i ubierała wszystkie elegantki z Białegostoku. Skończyłam Wyższą Szkołę Ekonomiczną, a zdobyta na studiach wiedza później bardzo mi się przydała w prowadzeniu własnego biznesu. Zaraz po studiach wyjechałam do USA, do mojej siostry, która także zajmuje się projektowaniem. To u niej praktykowałam, poznawałam kunszt krojenia, i z tymi umiejętnościami wróciłam do Polski. W 1991 r. z drugą siostrą uruchomiłyśmy pracownię krawiecką, a rok później – za namową naszych klientek – otworzyłyśmy pierwszy salon ze strojami ślubnymi. Obecnie prowadzimy cztery salony z kompleksową ofertą strojów i dodatków do ślubu: od ekskluzywnych po skromniejsze – zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Salon ślubny nie jest zwykłym sklepem – spełniamy tu marzenia kobiet o pięknym wyglądzie i aby osiągnąć sukces w tej branży, należy kochać kontakt z ludźmi, mieć duszę artystyczną i przez cały czas się uczyć. Dzięki takiemu podejściu klientki przyjeżdżają do nas z całej Polski, a Białystok nazywany jest często polskim centrum mody ślubnej.
Wiele osób ma w planach rozpoczęcie prowadzenia własnej działalności. Niemniej jednak zacięta konkurencja na rynku sprawia, że nowe i perspektywiczne pomysły spalają na przysłowiowej panewce. Wobec tego czy salon sukien ślubnych franczyza jest dobrym pomysłem? Salon sukien ślubnych franczyza – pomysł na biznes 2022 Nie da się ukryć, że coraz więcej osób czuje wypalenie zawodowe pracą na etacie. Co więcej, nie są oni również usatysfakcjonowani z wynagrodzenia jakie otrzymują. Statystycznie rzecz biorąc, co druga osoba pracująca w korporacji snuje w głowie plany odnośnie otwarcia swojego biznesu. Niemniej jednak wszechobecna biurokracja, a także zacięta konkurencja na rynku sprawia, że brak nam odwagi by zrobić krok w kierunku założenia własnego biznesu. Wynika to z faktu, że nie każda osoba posiada wystarczające zasoby finansowe i wiedzę na temat prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Czy prowadzenie salonu sukien ślubnych jest dobrym pomysłem na biznes w 2022 roku? Faktem jest, że śluby będą się odbywać zawsze i niezależnie od wahań rynkowych czy gospodarczych, większość kobiet jest w stanie wydać wiele, aby pięknie wyglądać w dniu swojego ślubu. Salon sukien ślubnych to z pewnością temat warty uwagi, jeśli zależy nam na tym, by rozpocząć prowadzenie własnej działalności gospodarczej. Interesuje Cię tematyka ślubna? Odwiedź Lovely Wedding! Na czym polega taki biznes? Salon sukien ślubnych franczyza to nic innego jak prowadzenie własnego biznesu pod logiem i szyldem innej marki. Oczywiście taki biznes posiada duże możliwości, jeśli przedsiębiorca, który angażuje się we franczyzę planuje założyć salon w mniejszych miasteczkach, aby uniknąć konkurencji pozostałych sklepów. Jego placówka będzie bowiem działa na takich samych zasadach, jak placówka franczyzodawcy. Wszystkie standardy i cała niezbędna wiedza również zostanie mu przekazana. Wobec tego oczywistym jest fakt, że przedsiębiorca nie musi opracowywać już własnej strategii marketingowej, a także nie musi martwić się tym, by spopularyzować swoją markę i jednocześnie zakorzenić ją w społecznej świadomości. Klienci naturalnie pojawią się w salonie sukien ślubnych z tego względu, że marka ma już renomę, a co najważniejsze jest ona świetnie znana na rynku. Dzięki temu nowo otwarta placówka salonu sukien ślubnych na zasadach franczyzy od pierwszego dnia z całą pewnością będzie notowała pokaźne zyski. Ważne jest również to, że przedsiębiorca musi pamiętać również o tym, że musi się on wywiązywać z obowiązków, które posiada względem franczyzodawcy. W praktyce oznacza to nic innego jak to, że obowiązkowo będzie on musiał dokonywać miesięcznej opłaty na rzecz franczyzodawcy, a także prowadzić swój lokal zgodnie z jego założeniami. Salon sukien ślubnych franczyza to także obowiązek do wprowadzenia ujednoliconych standardów obsługi klienta. Salon sukien ślubnych franczyza- czy warto się na to zdecydować? Salon sukien ślubnych franczyza to jeden z najbardziej intratnych i jednocześnie bezpiecznych pomysłów na biznes. Salon sukien ślubnych franczyza polecany jest szczególnie młodym przedsiębiorcom, którzy nie mają jeszcze doświadczenia w branży. Wówczas będą oni mogli nauczyć się doświadczenia i przysłowiowego fachu od kolegów “bardziej doświadczonych”. Co ważniejsze na każdym kroku mogą oni liczyć na wsparcie i profesjonalne szkolenia, które oferowane są przez franczyzodawców. Wobec tego nie tylko będą oni mogli rozwijać swój biznes pod szyldem znanej marki, ale jednocześnie szkolić się i doskonalić, by w przyszłości rozwijać kolejne placówki lub nawet samodzielnie stać się franczyzodawcami. Absolwentka architektury, ale jej pasją jest urządzanie wnętrz. Ceni minimalizm i stylistykę skandynawską. Nie wyobraża sobie żadnego wnętrza bez roślin. Unika natłoku rzeczy wokół siebie, ceni natomiast natłok wrażeń – dużo podróżuje, szukając inspiracji.
jak otworzyć salon sukien ślubnych